W weekend Majowy wybieram się wraz z wujkami i ich znajomymi w Bieszczady. Przygód nie brakowało, zwłaszcza że niektórzy z załogi mieli ponad 60lat W nasz skład wchodziło 5 chopperów plus ja na świeżo zakupionym FZS 1000. Na samym miejscu jakaś ekipa ścigów przed nami zalicza kolizję(koleś ląduje w rowie). Zabiera go helikopter z gór z podejrzeniem urazu kręgosłupa.Bieszczady błędów nie wybaczają, zwłaszcza asfaltowe drogi posypane dużą ilością piachu na zakrętach, przez dżipy wyjężdżające z OFF Roadu. Przez cały wypad daje nam to do myślenia. Łącznie machnęliśmy 1720km, co uważam jest bardzo dobrym wynikiem, robiąc spowrotem 650km w 14h (jeden wujek przysypiał i były potrzebne przerwy ) Nie ominął nas również grad, co dodało kolorytu wycieczce Oczywiście jadąc samemu prędkościami 90-120km/h potencjału Fazera jak narazie nie wykorzystałem, ale owa wycieczka napewno pozwoliła mi się lepiej z nim oswoić. Spalanie u wszystkich motocykli poczynając od Virago 750, Dragstara do Fazera od 5L do 5,5L. Myśle że powodem była bardzo płynna i spokojna jazda Bieszczady robią wrażenie, mam nadzieje że poniższy filmik skłoni was do ruszenia tyłków w drogę!