W te wakacje wybieram się na weekend z mamą do Jasła odwiedzić siostrę. Trasa 900km (450 w jedna stronę ) odbyła się bez większych przygód, a mama ma już 58lat:) Mieliśmy interkom więc komentarze typu „nie pękaj stary” „spoko wodza” „ale france nam zajechały drogę” czy też „niezłe z nas zuchy synku ” dodawały mi motywacji. Trasa piękna przez Piotrków Tryb i Kielce (kto tam jechał wie jaka ładna droga) . Przerwy co 100km ze względu na bóle nóg mamy, co zresztą jest normalne jeśli chodzi o siedzenie na miejscu pasażera w Fazerze. Poza tym była naprawdę bardzo bardzo dzielna i nie marudziła Bała się wyprzedzania ale po którymś kilometrze wpadło to jej w rutynę. Rodzina do dziś krzywo się na mnie patrzy że zabrałem mamę na taki wypad(„brak odpowiedzialności, a co by było gdyby itp…”, ale przyznam szczerze, że to mama była pomysłodawcą tego wyjazdu, bo jak to kobieta w tym wieku myśli „Eh Boże…, co już mi z tego życia zostało…”